Spongata, czyli chleb powitalny
Spongata pachnie miodem, kandyzowanymi skórkami cytrusowymi i rodzynkami. Ten bożonarodzeniowy specjał jest bardzo aromatyczny i łatwy do przyrządzenia. Pochodzi z regionu Emilia-Romania. Wielkim wielbicielem spongaty (spungaty) był Giuseppe Verdi. Co prawda jej sławę przyćmiło panettone, ale ten bożonarodzeniowy przysmak zasługuje na uwagę.
Pochodzenie spongaty sięga tysięcy lat wstecz. O podobnym cieście wspominał Petroniusz w „Satyrikonie” . Ślady takiego deseru znaleźli też badacze kultury Etrusków.
Ciasto to przygotowywali na pewno benedyktyni w swoich klasztorach. Działo się to w czasach Karola Wielkiego. Podczas synodu we Frankfurcie w 794 r. zarządzono m.in., że pielgrzymi, którzy zapukają do bram klasztorów, powinni zostać ugoszczeni. Tak narodziła się idea „pane di accoglienza”, czyli chleba powitalnego.
Benedyktyni wypiekali więc spongatę, którą rozdawali w okresie bożonarodzeniowym każdemu, kto zawitał w klasztornych progach. Zapisek o spongacie znajduje się w Kodeksie z Bobbio z 1194 r. Klasztor w apenińskim Bobbio istnieje od 613 r. i założył go Kolumban Młodszy, który jest obecnie patronem miasteczka.
Dlaczego ciasto nazywa się spongata? Przyjmuje się, że nazwa pochodzi od gąbki (po włosku spugna), bo nadzienie jest wilgotne. Historyczka gastronomii Laura Zilocchi postanowiła poszukać w dawnych dokumentach, skąd tak naprawdę wzięła się ta nazwa, bo jak podkreśliła, spongata nie ma w sobie nic gąbczastego. Okazało się, że intuicja jej nie zawiodła i w „Glossarium Mediae e Infimae” znalazła informację, że nazwa ciasta wzięła się od świętego chleba „la sfungia”.
Wraz ze wzrostem popularności Via Francigena, która wiodła przez Bobbio, sława spongaty rozprzestrzeniła się. Ciasto podbiło stoły m.in. książąt z rodu Sforza. W 1622 r. spongata pojawiła się w strofach humorystycznego barokowego eposu Alessandra Tassoniego pt. „Secchia Rapita” (Wiadro porwane).
Z biegiem czasu spongata znajdowała coraz większe zastępy admiratorów. Receptura się zmieniała, udoskonalała. Cukiernicy zazdrośnie strzegli swoich przepisów. A w 1845 r. Luigi Benelli uruchomił w Brescello zakład, w którym wypiekano spongatę. W 1896 r. w zakładzie ruszyła produkcja na skalę przemysłową, a Benelli stał się nadwornym dostawcą tego specjału na dwór księcia Aosty.
Giuseppe Verdi, znakomity kompozytor, autor m.in. „Rigoletta”, „Nabucco”, „Aidy”, „Traviaty” i „Balu maskowego”, był wielkim smakoszem. Wychował się w Busseto w ówczesnym Księstwie Parmy i Piacenzy. W mieście swego dzieciństwa zakochał się w smaku spongaty. Podobno zajadał się tym specjałem, gdy w Busetto komponował „Don Carlosa”. Kupowano dla niego spongatę w cukierni Muggia.
3. Pora na nadzienie. Bierzemy rondel o wysokich brzegach. Wlewamy do niego wino i dodajemy miód, mieszamy, stawiamy na ogniu i doprowadzamy do wrzenia. Gdy wystygnie, dodajemy do płynu tartą bułkę i wszystkie inne składniki posiekane na dość duże kawałki. Dokładnie mieszamy i zostawiamy do wystygnięcia.
4. Ciasto dzielimy na dwie części i wałkujemy dość cienko.
5. Okrągłą formę (może być tortownica) smarujemy masłem. Wykładamy na nią pierwszą część ciasta. Zostawiamy wysoki brzeg. Na ciasto kładziemy nadzienie. Potem przykrywamy nadzienie drugą częścią ciasta i formujemy „kołnierzyk” z brzegów tak, by zamknąć nadzienie w cieście. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem w kilku miejscach.
6. Ciasto wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 30 minut.
Upieczone ciasto wyjmujemy, studzimy i posypujemy obficie cukrem pudrem.
Beata Zatońska
Pochodzenie spongaty sięga tysięcy lat wstecz. O podobnym cieście wspominał Petroniusz w „Satyrikonie” . Ślady takiego deseru znaleźli też badacze kultury Etrusków.
Ciasto to przygotowywali na pewno benedyktyni w swoich klasztorach. Działo się to w czasach Karola Wielkiego. Podczas synodu we Frankfurcie w 794 r. zarządzono m.in., że pielgrzymi, którzy zapukają do bram klasztorów, powinni zostać ugoszczeni. Tak narodziła się idea „pane di accoglienza”, czyli chleba powitalnego.
Benedyktyni wypiekali więc spongatę, którą rozdawali w okresie bożonarodzeniowym każdemu, kto zawitał w klasztornych progach. Zapisek o spongacie znajduje się w Kodeksie z Bobbio z 1194 r. Klasztor w apenińskim Bobbio istnieje od 613 r. i założył go Kolumban Młodszy, który jest obecnie patronem miasteczka.
Dlaczego ciasto nazywa się spongata? Przyjmuje się, że nazwa pochodzi od gąbki (po włosku spugna), bo nadzienie jest wilgotne. Historyczka gastronomii Laura Zilocchi postanowiła poszukać w dawnych dokumentach, skąd tak naprawdę wzięła się ta nazwa, bo jak podkreśliła, spongata nie ma w sobie nic gąbczastego. Okazało się, że intuicja jej nie zawiodła i w „Glossarium Mediae e Infimae” znalazła informację, że nazwa ciasta wzięła się od świętego chleba „la sfungia”.
Wraz ze wzrostem popularności Via Francigena, która wiodła przez Bobbio, sława spongaty rozprzestrzeniła się. Ciasto podbiło stoły m.in. książąt z rodu Sforza. W 1622 r. spongata pojawiła się w strofach humorystycznego barokowego eposu Alessandra Tassoniego pt. „Secchia Rapita” (Wiadro porwane).
Z biegiem czasu spongata znajdowała coraz większe zastępy admiratorów. Receptura się zmieniała, udoskonalała. Cukiernicy zazdrośnie strzegli swoich przepisów. A w 1845 r. Luigi Benelli uruchomił w Brescello zakład, w którym wypiekano spongatę. W 1896 r. w zakładzie ruszyła produkcja na skalę przemysłową, a Benelli stał się nadwornym dostawcą tego specjału na dwór księcia Aosty.
Giuseppe Verdi, znakomity kompozytor, autor m.in. „Rigoletta”, „Nabucco”, „Aidy”, „Traviaty” i „Balu maskowego”, był wielkim smakoszem. Wychował się w Busseto w ówczesnym Księstwie Parmy i Piacenzy. W mieście swego dzieciństwa zakochał się w smaku spongaty. Podobno zajadał się tym specjałem, gdy w Busetto komponował „Don Carlosa”. Kupowano dla niego spongatę w cukierni Muggia.
Oto przepis na spongatę:
Składniki:
Składniki:
Ciasto
Nadzienie
1. Wino doprowadzamy do wrzenia, gotujemy chwilę i zostawiamy do wystygnięcia.
2. Usypujemy z mąki kopczyk na stolnicy. Robimy w nim krater, dodajemy miękkie masło, schłodzone wino, cukier i wanilię. Szybko zagniatamy ciasto. Powinno być elastyczne. Zostawiamy je na co najmniej godzinę, by odpoczęło w chłodnym miejscu .
- 200 g mąki pszennej 0
- 75 g cukru
- 75 g masła
- kieliszek białego wina (ok. 180 ml), może to być wino półwytrawne
- kilka ziaren wanilii lub kilka kropli dobrego ekstraktu waniliowego
Nadzienie
- 2 kieliszki białego wina
- 250 g miodu
- 75 g tartej bułki
- 75 g orzechów laskowych
- 40 g migdałów
- 25 g orzeszków piniowych – można zamiast tego wrzucić dowolne posiekane orzechy
- 25 g rodzynków
- 25 g kandyzowanego cedru – można zastąpić kandyzowaną skórką pomarańczową lub cytrynową
- gałka muszkatołowa
- cynamon.
1. Wino doprowadzamy do wrzenia, gotujemy chwilę i zostawiamy do wystygnięcia.
2. Usypujemy z mąki kopczyk na stolnicy. Robimy w nim krater, dodajemy miękkie masło, schłodzone wino, cukier i wanilię. Szybko zagniatamy ciasto. Powinno być elastyczne. Zostawiamy je na co najmniej godzinę, by odpoczęło w chłodnym miejscu .
3. Pora na nadzienie. Bierzemy rondel o wysokich brzegach. Wlewamy do niego wino i dodajemy miód, mieszamy, stawiamy na ogniu i doprowadzamy do wrzenia. Gdy wystygnie, dodajemy do płynu tartą bułkę i wszystkie inne składniki posiekane na dość duże kawałki. Dokładnie mieszamy i zostawiamy do wystygnięcia.
4. Ciasto dzielimy na dwie części i wałkujemy dość cienko.
5. Okrągłą formę (może być tortownica) smarujemy masłem. Wykładamy na nią pierwszą część ciasta. Zostawiamy wysoki brzeg. Na ciasto kładziemy nadzienie. Potem przykrywamy nadzienie drugą częścią ciasta i formujemy „kołnierzyk” z brzegów tak, by zamknąć nadzienie w cieście. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem w kilku miejscach.
6. Ciasto wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 30 minut.
Upieczone ciasto wyjmujemy, studzimy i posypujemy obficie cukrem pudrem.
Beata Zatońska