„Śmierć Anglika” we Florencji - kryminał Magdalen Nabb
Historia przedstawiona w „Śmierci Anglika” nie jest skomplikowana i trudno tu liczyć na gwałtowne zwroty akcji. Ot, zwyczajna policyjna robota. Jest trup, trzeba znaleźć zabójcę. Bohaterowie tej opowieści również nie są demonami pościgów, miłośnikami mrocznych tajemnic i niedozwolonych metod pracy. Bardziej od trupa pociąga ich spokojne życie i przygotowania do przerwy świątecznej. Są jednak obowiązkowi i odpowiedzialni, więc choć w tle słychać już niemal dzwonki reniferów, uczciwie pochylają się nad zbrodnią i szukają winnego.
Nie jest im łatwo, bo trup był zagraniczny. Co gorsza, tytułowy Anglik za życia nie utrzymywał kontaktów z tubylcami, więc niezwykle trudno dowiedzieć się o nim czegokolwiek poza absolutnie oczywistymi faktami. Ponieważ jednak był krewnym kogoś ważnego, z Anglii przyjeżdża dwóch policjantów, by pomóc w śledztwie i ewentualnie chronić dobre imię zmarłego. Mamy więc zagranicznego nieboszczyka i zagranicznych policjantów, a na miejscu chorego sierżanta Guarnaccię, młodego karabiniera Bacciego, który chce się wykazać przed przełożonymi, a także kapitana, który chce dobrze wypaść przed Anglikami.
Spotkanie śledczych z Anglii i z Włoch to dobra okazja, by z lekkim przymrużeniem oka opowiedzieć o różnicach między południem i północą Europy. Co ważne, autorka nie staje po żadnej ze stron, ciepłym uśmiechem obdarza i zmarzniętych Anglików, i głodnych Włochów. Jako czytelnicy szybko zaczynamy lubić ich wszystkich, nawet jeśli nie jest nam bliski sposób myślenia którejś z nacji.
Książka powstała w 1981 roku, więc świat, w którym toczą się wydarzenia, różni się od tego, który my znamy. Obowiązującą walutą są liry, a Florencja w znacznie większym stopniu niż dziś należy do mieszkańców. Magdalen Nabb patrzy na miasto z uwagą i zaangażowaniem osoby, która tam mieszka. Dostrzega niedogodności i problemy społeczne, nieturystyczny chłód toskańskiej zimy i utarczki sąsiedzkie. Florencja nie jest tu królową sztuk, ale domem zwykłych ludzi. Dobrze jest spojrzeć czasami na Włochy właśnie w ten sposób, bez przewodników i tłumu ludzi, bez wiecznej festy i pokazów mody. Za to z czułością dnia codziennego.
Przeczytałam tę książkę z dużą przyjemnością. Niecierpliwie czekam na kolejne opowieści Magdaleny Nabb i kolejne kryminalne przygody sierżanta Guarnacci.
Magdalena Giedrojć
Magdalena Nabb, Śmierć Anglika, przełożyła Dorota Kozińska, Wydawnictwo Próby, Warszawa 2021.