TRYB JASNY/CIEMNY

Wycieczka na Burano, tęczową wyspę koronek

Burano, kolorowa wyspa, leży w północnej części Laguny Weneckiej. Domy na Burano mienią się wszystkimi barwami tęczy. Wyspa słynie z produkcji koronek, pysznych ciastek i unikatowego smaku risotto, którego receptura jest pilnie strzeżonym sekretem.


Nasyciwszy się majestatyczną Wenecją, warto wypuścić się na okoliczne wysepki. Najsłynniejsze to oczywiście Murano i Burano. Jest też urocza, niewielka Torcello ze wspaniałymi mozaikami w bazylice Santa Maria Assunta, mroczna Poveglia, Sant’Erasmo – zwana wyspą ogrodem czy światowa Lido di Venezia, gdzie odbywają się festiwale filmowe.

Do Burano można dopłynąć tramwajem wodnym – vaporetto z Wenecji, np. spod dworca kolejowego Santa Lucia. Podróż zajmuje ok. godziny.

Można na wyspie zrobić sobie bazę wypadową do zwiedzania Wenecji i jej okolic. Burano jest klimatyczne i przytulne. Znajdziemy tu dostępne cenowo hostele i pensjonaty, choć trzeba pamiętać, że wyspa jest niewielka, więc i baza noclegowa nie przyprawia o zawrót głowy.


Z Burano można się wybrać na piechotę na sąsiednią wysepkę, Mazzorbo, bowiem łączy je drewniany most. Mazzorbo jest wiejska, sielska i pełna ogrodów.

Na Burano warto wpaść m.in. do szesnastowiecznego kościoła św. Marcina Biskupa (Chiesa di San Martino Vescovo) oraz do kaplicy św. Barbary (Cappella di Santa Barbara). Wiele przyjemności daje spacer uliczkami wyspy, wzdłuż których stoją kolorowe, pudełkowe domy. Gdy zmęczy nas strumień turystów, trzeba odbić w boczną uliczkę i tam delektować się spokojem.

Ma Burano swoją krzywą wieżę – campanille storto. Świetny widok na nią rozciąga się z brzegu wyspy Giudecca. Dzwonnicę wzniesiono przy kościele św. Marcina Biskupa, a potem, w XVIII wieku postanowiono ją poprawić i sprawić, że będzie bardziej okazała. Architekt trochę robotę spartaczył i wieża się przekrzywiła.

Głodni znajdą coś na ząb np. na placu Baldassarre Galuppi, gdzie przycupnęły bary i restauracje.


Kolorowe domy

Dlaczego domy na Burano są tak kolorowe? Teorii jest wiele. Mówi się np., że malowano je na żywe kolory, by rybacy powracający z połowów szybko mogli znaleźć swoją siedzibę mimo mgły spowijającej wyspę. Złośliwi twierdzą jednak, że domy malowano na tak kontrastowe kolory, żeby wymykający się nad ranem z sypialni cudzej żony kochanek mógł bezpiecznie wrócić do siebie.

Wg innej teorii każdy ród na Burano ma przypisany do siebie kolor i tylko na taki może pomalować swoją siedzibę.

Elewacje niskich domków na Burano są co roku odnawiane, dzięki czemu kolory błyszczą w słońcu i przebijają się przez zimową mgłę.

Nie wszystkie domy na Burano są jednokolorowe. Bywają też pomalowane na wszystkie kolory tęczy tak jak ten, który należał do Giuseppe Tosellego, zwanego Bepi Suà lub Bepi od cukierków.

Bepi był miłośnikiem sztuki i filmu, pracował jako konserwator w kinie. Gdy kino zamknięto, zajął się sprzedażą cukierków na placu Galuppi i stąd jego drugie przezwisko. Bepi malował swój dom w kolorowe wzory, cieszył się odcieniami i kształtami. Stał się legendą Burano, organizował dla dzieci pokazy filmów. Na podwórku uruchamiał projektor, rozpościerał białe prześcieradło i maluchy z Burano cieszyły się filmowymi opowieściami. Bepi już nie żyje, a w jego kolorowym domu kuzynka urządziła pensjonat. Dom Bepiego nadal pozostaje jednak najbardziej kolorowym budynkiem na Burano.


Koronkowy zawrót głowy
Burano – koronki. To pierwsze skojarzenie. Koronki zaczęto tam wyrabiać mniej więcej w XIII wieku, może wcześniej. Mistrzem w ich malowaniu był wenecki malarz Carpaccio.

Dlaczego koronki? I tu znowu z wyjaśnieniem spieszą legendy. Według jednej z nich żony rybaków musiały czymś zająć ręce podczas oczekiwania na mężów, robiły więc koronki.

Wedlug innej legendy pewien żeglarz popłynął w daleki rejs i bardzo tęsknił za swoją ukochaną. Pewna syrena zakochała się w żeglarzu i próbowała go kusić. On jednak nie dał się zwieść, bo miał w sercu tylko swoją narzeczoną. Syrenę ujęła jego wierność i razem ze swoimi koleżankami przygotowała dla przyszłej żony żeglarza koronkowy welon na ślub. I tak pierwsza misterna koronka zawędrowała na Burano.

Mówi się, że do rozpowszechnienia się koronki z Burano przyczyniła się żona doży Marino Grimani, pani Morosina Morosini. Założyła na wyspie wytwórnię, w której pracowało ok. 130 rzemieślników.


Od XVI wieku koronki z Burano zaczęły robić zawrotną karierę na świecie. Zakochali się w nich monarchowie angielscy i francuscy. Uwielbiał je np. Ludwik XVI, czyli Król Słońce.

Gdy w XVIII wieku kryzys dopadł Republikę Wenecką, skończyła się świetność zakładów na Burano. W 1872 hrabina Andriana Marcello założyła na Burano szkołę koronczarską, gdzie rewitalizowano starodawne rzemiosło. Szkoła działała do 1978 r. Obecnie w tym samym budynku, przy piazza Galuppi, znajduje się Muzeum Koronek.

Mnóstwo sklepów z koronkami jest na Via Galuppi, gdzie mieszczą się najstarsze zakłady rzemieślnicze.

Ciasteczka i risotto

Co można zjeść na Burano? Ryby, owoce morza, słynne cichetti, czyli małe przekąski, takie na jeden ząb. Słynne jest risotto di gò.

Gò (ghiozzo) to ryba, niezbyt piękna, ale pyszna. Jej polska nazwa to babka wężogłowa. Każda pani domu ma swój przepis na to risotto, przekazywany z matki na córkę i strzeże go jak oka w głowie. Risotto robi się „alla buranella”.

Składniki na risotto di gò to przede wszystkim świeżutka ryba gò, wyłowiona właśnie z wód laguny, ryż, masło, białe, miejscowe wino, soffritto, oliwa, posiekana pietruszka.

Na deser ciasteczka bussolà, również specjał z Burano. Ciasteczka te przygotowywały dla mężów żony rybaków, by na morzu mogli zjeść coś pożywnego i smacznego.

Beata Zatońska

Zdjęcia: Beata Zatońska





Wybrane dla Ciebie

Copyright © italianki