Barok i czekoladowe tajemnice sprzed lat, czyli sycylijska Modica
W sycylijskiej Modice czas się w pewnym sensie zatrzymał. W zaułkach tego barokowego miasteczka w dolinie rzeki Noto wciąż działają stare manufaktury, gdzie wyrabia się aromatyczną i niezwykłą czekoladę według receptury, którą Hiszpanie przywieźli tam przed wiekami po podboju Meksyku.
Tak, jak wiele miast w dolinie Noto, Modica w 1693 r.
została zniszczona przez trzęsienie ziemi. Po kataklizmie mieszkańcy przenieśli
się kawałek dalej i odbudowali swoje miasto. Stąd tak wiele tam barokowych
pałaców i kościołów.
W 1902 r. Modica przeżyła kolejną tragedię, wielką powódź.
Wtedy to, podczas
Trudne przejścia spowodowały, że Modica stała się miastem
pięknym i wyjątkowym, a UNESCO wpisało ją na listę światowego dziedzictwa.
Hiszpański prezent
Teraz już zaczynamy opowieść o czekoladzie. Na Sycylię
przywieźli ją Hiszpanie, którzy z kolei zasmakowali tego specjału w podbitym
przez siebie Meksyku. Działo się to w XVI wieku, kiedy to Księstwo Modica było
daleko większe i bogatsze niż potężne później Królestwo Sycylii.
Tu trzeba przypomnieć, że sycylijska kuchnia była już bardzo
rozwinięta, krzyżowały się w niej wpływy greckie, arabskie, normańskie i
rzymskie. Czyli każdy, kto wyspę lub jej fragmenty brał we władanie, zostawiał
tam swój gastronomiczny ślad.
Czekolada, która pojawiła się na Sycylii, była twarda jak
kamień, bo taką właśnie wyrabiali Aztekowie. Hiszpanie przywieźli też sposób
przetwarzania ziaren kakaowca, którego nauczyli się w Ameryce Południowej.
Ciemny, aromatyczny specjał z dalekich krajów był drogi,
początkowo więc czekolada gościła na stołach ludzi dobrze urodzonych i
zamożnych. Powoli jednak rozprzestrzeniała się coraz bardziej.
Uwielbiający słodycze mieszkańcy Sycylii zaczęli
przygotowywać czekoladowe łakocie w domu. Czekoladę i różne ciastka z jej
dodatkiem robiły też zakonnice, które wymyśliły wiele z sycylijskich słodyczy.
W pewnym momencie pojawił się na ulicach Modiki wędrowny
„czekoladziarz”, który chodził od domu do domu i przygotowywał czekoladową
miazgę dla gospodyń.
Królestwo czekolady
W 1880 r. powstała najstarsza w Modice cukiernia, gdzie
wyrabiano czekoladę i łakocie. Nadal mieści się w tym samym miejscu, gdzie
założył ja Francesco Bonajuto, który cukierniczego fachu nauczył się od swojego
ojca. To królestwo czekolady ukryło się w maleńkiej uliczce naprzeciwko
barokowej katedry San Pietro w Modice.
Gdy w pewnym momencie ród Bonajuto wygasł, cukiernię
przejęła rodzina Ruta; pracuje tam już szóste pokolenie specjalistów do
czekolady.
W Antica Dolceria Bonajuto zachowano dawne sposoby produkcji
czekolady, konszowanie na zimno. Proces narodzin czekoladowej masy zaczyna się
od nasion kakaowca.
W sklepie połączonym z pracownią cukierniczą można obejrzeć
małą wystawę sprzętu używanego do produkcji czekolady, m.in. coś w rodzaju
kamiennej tary, zwanej metate, którą delikatnie podgrzewano od spodu i
wyrabiano na niej specjalnym wałkiem masę kakaową z cukrem. Tak samo Aztekowie
robili swoją xocoàlt.
Temperatura masy nie może przekroczyć 40 stopni.
Przygotowywana w taki sposób czekolada ma grudkowatą konsystencję, wyczuwa się
pod językiem kryształy cukru, który nie zdołał się rozpuścić podczas
konszowania.
Czekolada ma ciemnobrązowy, prawie czarny kolor i jedwabistą
powierzchnię. Jest przy tym bardzo aromatyczna, nie można jej porównać z
czekoladami, które leżą w naszych sklepach.
Do masy kakaowej dodaje się różne przyprawy. Pierwsze
czekolady smakowe doprawiano cynamonem i wanilią. Potem zaczęto używać innych
dodatków. Teraz w cukierni można spróbować np. czekolady z ostrą papryczką, z
solą morską pozyskiwaną z morza w położonej po drugiej stronie Sycylii Mozi, ze
skórką limonki, z białym pieprzem, majerankiem, miętą, itp.
Okazuje się, że rozmaite przyprawy doskonale współgrają z mocnym
i jednocześnie aksamitnym smakiem czekolady. Dlatego warto porzucić wszelkie
uprzedzenia smakowe i próbować. W cukierni każdego rodzaju czekolady można
spróbować; połamane na małe kawałki tabliczki leżą w małych miseczkach. Tłoczą
się zwykle przy nich turyści.
Gotową masę czekoladową, a właściwie czystą czekoladę,
wkłada się do metalowych foremek. Potem następuje niezwykły pokaz czekoladowej
perkusji. Cukiernik wybija szalony rytm uderzając drewnianą tacą, na której
leżą foremki z czekoladą, o marmurowy blat.
Chodzi o to, by z czekoladowej masy uleciały pęcherzyki
powietrza. Dzięki temu czekolada staje się gładka i lśniąca. Potem jeszcze musi
zastygnąć i już, jest gotowa do jedzenia.
Jak mówią mieszkańcy Modiki, ich czekolada jest bardzo
zdrowa. I jeśli lekarze zalecają, by codziennie jeść kostkę czekolady, to tylko
ta ich może być stosowana jako pyszne lekarstwo, bo nie ma w niej żadnych
innych dodatków poza ziarnem kakaowym, cukrem i przyprawami.
Niezwykłe jest to, że w cukierni Bonaiuto można kupić czekoladę
100-procentowo gorzką, która ma 100 proc. ziarna kakaowego. Jest mocno wytrawna
i wyborna.
Cukiernia Bonaiuto to nie jedyna manufaktura czekolady w
Modice, która korzysta ze starych receptur. Jest tu kilka sprawdzonych i
cenionych przez smakoszy czekolady miejsc. Można tam nie tylko spróbować i
kupić słodycze, lecz także zobaczyć, jak czekolada powstaje i obejrzeć
zabytkowy sprzęt używany do jej wytwarzania.
W 2003 r. powołano Konsorcjum Ochrony Czekolady z Modiki,
które to jak oka w głowie strzeże dobrego imienia tego produktu i surowych norm
jego produkcji.
Czekolada… ze wszystkim
W cukierni Bonaiuto można spróbować piwa wytwarzanego z
ziaren kakaowca, kakaowego wina i nalewek. Ale to nie wszystko. Zaskakujący
smak mają ciastka, które wyglądają jak nasze pierożki. Są słodkie, a wypełnia
je czarne nadzienie przypominające w smaku nasze pierniki. To ciasteczka
'mpanatigghi – ich nazwa to sycylijska wersja hiszpańskich empanadas.
Powstały z inspiracji hiszpańsko-arabskiej. Jak chce jedna z
legend, recepturę wymyśliły zakonnice na prośbę księży i zakonników, którzy
chcieli w ten sposób przemycić mięso w ciastkach podczas długich okresów postu.
Czy tak rzeczywiście było, dziś się już nie dowiemy. Trzeba
sobie jednak przypomnieć, że Aztekowie w Meksyku, skąd przywędrowała do Modiki
czekolada, od wieków przyrządzali mięso w czekoladowym, wytrawnym sosie.
'Mpanatigghi można przechowywać przez ponad dwa tygodnie i
nadzienie zachowuje świeżość. Były więc chętnie zabierane w długie podróże lub
na polowania. Wybitny sycylijski pisarz, Leonardo Sciascia, autor m.in. „Dnia
puszczyka”, nazywał je ciasteczkami podróżnymi.
Kruche ciasto otula aromatyczne nadzienie zrobione z
czekolady, orzechów, migdałów i… mięsa wołowego. Piernikowego aromatu dodają mu
goździki i cynamon. 'Mpanatigghi można kupić w wielu sycylijskich cukierniach,
ale te z Modiki są szczególne, bo właśnie w tym mieście zaczęto je wypiekać.
Barokowe piękno miasteczka Modica można podziwiać włócząc
się wąskimi uliczkami, z tabliczką tamtejszej czekolady w kieszeniach, by
dodawać sobie sił podczas wędrówek. Wyrabiana wg starożytnych receptur
czekolada nie topi się bardzo szybko, bo nie ma w niej dodatkowych tłuszczy. A
podczas spacerów warto podnieść czasem głowę i przyjrzeć się opowieściom, które
snują barokowe rzeźby na kamienicach, zwłaszcza na konsole wspierające balkony
– potrafią zaskoczyć!
Beata Zatońska
Beata Zatońska
(tekst ukazał się w portalu tvp.info we wrześniu 2016)