Świąteczna włoska wojna na baby. Która zwycięży? Panettone czy pandoro
Wyrośnięte, puchate baby drożdżowe kojarzą nam się z
Wielkanocą. Tymczasem Włosi zajadają się takimi ciastami podczas Bożego
Narodzenia. O palmę pierwszeństwa na włoskich stołach w ten świąteczny czas
walczą panettone i pandoro. Historia każdego z tych ciast jest długa i co
ciekawe, w dużym stopniu udokumentowana. Mówi się, że stoją za nimi dwa rody
arystokratyczne – Sforzowie i Scaligeri.
flickr/Nicola |
Historycy kulinariów będą oczywiście wskazywać, że początki
obu ciast giną w mrokach historii, bo już starożytni umilali sobie życie
słodkimi wypiekami, z miodem i owocami.
Można też na plaży
– Od dłuższego czasu panettone jest już nie tylko
świątecznym przysmakiem, ale także ciastem, które je się przez cały rok, o
każdej porze dnia – na śniadanie, na deser po obiedzie, na popołudniową
kolację. Zabawne jest to, że delektują się nim nawet włoscy plażowicze łączac
je z lodami i schłodzonym, musującym winem. To chyba zaskoczyło mnie
najbardziej – powiedziała tvp.info Julia Wollner, redaktor naczelna magazynu
śródziemnomorskiego „Lente”.
Oba ciasta są wysokie i wyrośnięte. Panettone pochodzi z
Mediolanu, a pandoro – z Werony. Jeśli chcielibyśmy pokusić się o tłumaczenie
ich nazw, to trzeba odwołać się do włoskiego słowa „pane”, czyli chleb. Oba
jednak od dawna z chlebem, poza mąką oczywiście, nic wspólnego nie mają.
Panettone przypomina kopulastą wieżę, pod złocistą skórką
kryje pierzaste ciasto pełne bakalii. Pandoro jest niższe, odrobinę bardziej
zwarte. Jego miąższ jest złocisty jak betlejemska gwiazda, co ma swoje odzwierciedlenie
w nazwie, bo „oro” to po włosku złoto. Nie dodaje się do niego bakalii. U jego
podstawy jest ośmioramienna gwiazda.
Włosi jadają oba ciasta na różne sposoby, samo lub z
dodatkami. Cukiernicy robią wszystko, by klientów zainteresować i wrzucają do bab
nowe dodatki, np. czekoladę.
Złociste, miękkie,
smakowite
– Lubię i panettone, i pandoro. Ale jeśli musiałbym
wybierać, to wybrałbym pandoro. Ma kształt gwiazdy i jest posypane cukrem
pudrem, który wygląda jak śnieg, jest więc bardziej bożonarodzeniowe. Kiedy
ukroi się kawałek pandoro, jego złoty kolor wpisuje się w nastrój Bożego
Narodzenia. Ciasto jest delikatne, miękkie i smakowite. Najbardziej odpowiada
mi pandoro z limoncello – kusząca wariacja klasycznej receptury – mówi Maurizio
Marchetti, rzymianin, który w Warszawie razem z żoną Urszulą
Buczkowską-Marchetti prowadzi szkołę języka włoskiego „Parole Parole” .
– Po świętach zawsze zostaje trochę pandoro. Albo kupiło się
zbyt dużo, albo przyjaciele i rodzina przynieśli je w prezencie. Co wtedy? Po
Bożym Narodzeniu, w chłodne i wilgotne styczniowe dni, kiedy jeszcze tak daleko
do lata, pocieszenie niesie kawałek pachnącego ciasta zanurzony na chwilę w
wielkiej filiżance kawy z mlekiem lub cappuccino. To idealne śniadanie, słodki
początek dnia – powiedział Maurizio Marchetti.
Która z tych bab dzierży palmę pierwszeństwa na
bożonarodzeniowych stołach we Włoszech? Jak zwykle, wszystko zależy od gustu.
Panettone, czyli
chleb Toniego
Najpierw zajrzymy do dawnego Mediolanu. Wg jednej z legend
panettone powstało, bo… piekarz się zagapił. Miało to być za czasów Ludwika
Sforzy, zwanego też Maurem, czyli pod koniec wieku XV. W bożonarodzeniową
Wigilię nadworny kucharz straszliwie przypalił ciasta, które przygotowywał na
świąteczny bankiet. Toni, jego pomocnik, uratował mu jednak skórę przed gniewem
pana. Wziął ciasto, które przygotowywał dla swojej rodziny i właśnie sobie
rosło w dworskiej kuchni, dodał do niego więcej jajek, cukier, rodzynki,
kandyzowane owoce i masło. Ciasto wyrosło doskonale i było przebojem
arystokratycznego Bożego Narodzenia.
Jest jeszcze co najmniej jedna legenda o panettone, tym
razem zdecydowanie bardziej romantyczna. Zostajemy w Mediolanie Ludwika Sforzy.
Szlachetnie urodzony sokolnik Ughetto zakochał się w Adalgisie, córce biednego
piekarza Toniego. Rodzina młodzieńca niechętnie patrzyła na ten związek,
uważała, że to mezalians.
Ugo postanowił pomóc ojcu ukochanej i pracował u niego w
piekarni, ale nie na wiele się to zdało. Aż do chwili, gdy wymyślił wyrośnięte,
pełne masła, jajek i bakalii ciasto, które zrobiło furorę, Toni się wzbogacił,
a młodzi mogli wziąć ślub.
Znana do dziś forma panettone powstała w latach dwudziestych
XX wieku. Nadał ją ciastu cukiernik Angelo Motta. On też owinął babkę
pergaminem prawie do samego wierzchołka – panettone ma „goły” tylko wywinięty
„berecik” z wypieczonego ciasta.
Ciasto na drucie
– Koleżanka
urodzona w Mediolanie opowiedziała mi kiedyś zabawną historie. Gdy przed laty
jej mama i babcia szykowały panettone, stosowały stary i sprawdzony sposób.
Żeby panettone było wysokie i miało ładny, kopułowaty kształt, musiało stygnąć
przez cztery godziny odwrócone do góry nogami. Wisiało sobie między dwoma
krzesłami na konstrukcji zrobionej z drutów do robienia swetrów – powiedziała
portalowi tvp.info Julia Wollner.
Dotknięcie artysty
Przenosimy się teraz do Werony. 14 października 1894 r.
Domenico Melegatti opatentował nazwę, kształt i przepis na pandoro.
Projektantem gwiaździstej formy miał być malarz ekspresjonista Angelo Dall’Oca
Bianca.
Złociste cudo bardzo zasmakowała Włochom, a wieść o nim
szybko się rozpowszechniła. Wielu też postanowiło zrobić podobne ciasto na
własną rękę. Melegatti, mistrz marketingu, ogłosił nawet konkurs i powiedział,
że temu, kto odkryje jego sekretną recepturę, da 1000 lirów, a była to wtedy
suma zawrotna. Musiał być pewny sukcesu, bo pieniędzy nie wydał. Nikomu się
bowiem nie udało zgłębić jego tajemnicy.
Uważa się jednak, że początki pandoro to XIII wiek na dworze
Sforzów w Weronie, gdzie cukiernicy, inspirując się wypiekanym przez okoliczne
panie domu ciastem, przygotowali „nadalin”. Już wtedy miało ono mieć formę
gwiazdy, ale było niższe niż współczesne pandoro. Było też pokryte lukrem i
posypane migdałami. Mieszkańcy Werony za nim przepadali. Jeśli ktoś wierzy, że
Romeo i Julia istnieli naprawdę, to na pewno jadali w Boże Narodzenie pandoro.
Mellegatti przepis na ciasto, które znał z werońskich
cukierni ulepszył, dodał więcej masła i jajek, zrezygnował z lukru na rzecz
cukru pudru. No i poprosił o pomoc znanego malarza, by ciasto zaprojektował.
Czy włoskie gospodynie w pocie czoła przed świętami
wypiekają panettone lub pandoro? Okazuje się, że raczej nie. – We Włoszech nie
ma zwyczaju przygotowywania ciast w domu. Sięgamy raczej po kupione.
Najbardziej popularne są podczas Bożego Narodzenia mediolańskie penettone i
werońskie pandoro. Ale je się też np. torrone. W Toskanii popularne są typowe
ciasta ze Sieny – panforte (miód i bakalie) oraz ricciarelli (z pasty
migdałowej). Trudno powidzieć, które z tych ciast jest najlepsze. Tak samo jak
Polakom chyba trudno wybrać jedną jedyną ulubioną potrawę świąteczną –
tłumaczyli portalowi tvp.info Alfredo Boscolo i Leonardo Masi, autorzy książki
„Kuchnia Dantego”. Kuchnia to ich pasja. W Warszawie gotują dla publiczności, a
w trakcie recytują „Boską komedię” po włosku i po polsku.
Beata Zatońska
(tekst ukazał się w portalu tvp.info 25 grudnia 2016)
Przeczytaj więcej: