Po prostu bazylia
Bazylia – do jedzenia,
wąchania i oglądania. Jako naturalny odświeżacz
powietrza, podstawa pesto, dodatek do
sałatek i napojów. Bazyliowa obsesja? Bardzo
możliwe, że mam jej początki. W mojej sypialni obok drzewka laurowego stoi
doniczka z bazylią. W kuchni zresztą
też. Gdy przechodziłam obok bardzo
eleganckiego sklepu z kawą, kątem oka przeczytałam reklamę: „Kawa z bazylii”!!!???.
Zainteresowałam się natychmiast. Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu kawa była
niestety z Brazylii.
Czy bazylia pasuje do
kawy? Oczywiście. Jadłam przepyszne lody bazyliowe na pl. Zbawiciela w
Warszawie w Sucre i w Amore Bio Gelato na św. Marcina w Poznaniu. Bardzo,
naprawdę bardzo dobre. Bazylia ma słodki,
zaczepny zapach, pasuje więc do deserów.
Lato już się co prawda kończy, ale w
ostatnie gorące dni warto spróbować wody z bazylią i cytryną.
Doniczka bazylii to
włoskie nuty zapachowe w domu. Zielone
liski trzeba dodać do caprese, do grzanki z pomidorami, do pizzy margherity. I koniecznie trzeba zrobić pesto.
Bazylia pochodzi z Indii.
Stamtąd szybo trafiła najpierw do starożytnej Grecji, gdzie nadano jej królewską
nazwę, która pochodziła od słowa „basileus” (król). Bazylię jadali też i lubili starożytni
Rzymianie.
Teraz przepis na pesto. Zrobione w domu jest znacznie lepsze
niż to ze słoika. Jest bardzo zielone i bardzo aromatyczne.
Potrzebujemy
porządnego pęczka bazylii; dobrej oliwy z pierwszego tłoczenia – pół szklanki;
czosnku – 2 ząbki; orzeszków piniowych – łyżkę;
utartych serów – 6 łyżek parmezanu i 2 łyżek pecorino; soli morskiej – szczyptę.
Podobno pierwsze pesto
ukręcono w Genui. Pierwszy przepis zapisano – po włosku oczywiście – koło roku 800. Na
pewno gospodynie domowe nie miały wtedy mikserów, ucierały więc pracowicie sos
w kamiennych moździerzach. Radzę spróbować,
bazylia utarta w moździerzu ma mocniejszy aromat, a pesto staje się jedwabiste.
Ale jeśli nie ma ani moździerza, ani
czasu, spokojnie można potraktować wszystko mikserem.
Najpierw ucieramy czosnek z solą. Potem dodajemy orzeszki i ucieramy dalej. Gdy
powstanie kremowa, orzechowo-czosnkowa masa, dodajemy bazylię – nie wszystkie
listki od razy, małymi garściami. Ucieramy
pracowicie i dokładnie, aż w moździerzu powstanie zielony krem. Teraz nadchodzi
pora na dodanie utartych serów – znowu trochę ucieramy. Na koniec dodajemy oliwę, porządnie mieszamy.
Pesto gotowe. Teraz trzeba ugotować makaron, wymieszać go z pesto i pyszny, włoski
obiad gotowy. Do zrobienia o każdej porze roku i w każdej polskiej kuchni.
Beata Zatońska
Przeczytaj także: