Niezwykłe „Rzymskie wakacje” i spotkanie z ich gwiazdą, czyli „Audrey w domu”
27
sierpnia 1953 r.
miała premierę komedia romantyczna „Rzymskie wakacje” w reż. Williama
Wylera. To hit wszech czasów, film legenda. Fotosy z młodziutką Audrey
Hepburn i Gregory
Peckiem to jeden z najpopularniejszych motywów plakatów. Można je kupić
m.in. w
rzymskich ulicznych straganach i oprawione w antyramy w popularnej
skandynawskiej
sieciówce z wyposażeniem domu.
„Rzymskie wakacje” opowiadają o przygodach Ann,
księżniczki, która odbywa dyplomatyczną podróż po Europie. W Rzymie Ann robi
sobie wolne i wymyka się spod kurateli swoich opiekunów i dworskich
konwenansów. Potem poznaje zabójczo
przystojnego dziennikarza Joe’go Bradleya (Gregory Peck) o aksamitnym, głębokim
głosie. Nie ma co o filmie opowiadać, trzeba go obejrzeć, przypomnieć sobie rzymskie
zakątki, w których się rozgrywa.
Za „Rzymskie
wakacje” Audrey Hepburn dostała Oscara. Stały się przepustką do wielkiej
kariery i zapewniły kinową nieśmiertelność. Co typowe
dla świata filmu, para Peck i Hepburn wcale nie była pierwszym wyborem Wylera.
Myślał o Carym Grancie, Elizabeth Taylor i Jean Simmon. Kiedy jednak zobaczył na zdjęciach próbnych Hepburn,
nie wahał się ani chwili. Powiedział potem, że miała wszystko, co potrzebne
było do roli Ann: „czar, urodę, młodzieńczość i niewinność”. Gdy Peck, gwiazda pierwszej wielkości
zobaczył, jak Hepburn gra, poprosił Wylera, by nie jego nazwisko, a nazwisko
młodziutkiej aktorki jako pierwsze pojawiło się na ekranie. Przeczuwał jej Oscara.
Do księgarń
niedawno trafiła książka pt. „Audrey w domu”. Napisał ją Luca Dotti, syn Audrey
Hepburn. Jest w niej wiele synowskich, ciepłych
wspomnień, dużo anegdot, fragmentów listów, zdjęć i są też przepisy na ulubione
dania aktorki. Wiele z nich jest włoskich. Bo Audrey Hepburn długo we Włoszech
mieszkała – jej drugi mąż był Włochem. W domu natomiast pomagała jej gosposia,
Włoszka oczywiście.
Daniem, które
Audrey Hepburn uwielbiała, było spaghetti al Comodoro, proste i jednocześnie
wyrafinowane danie, które zamyka w sobie kwintesencję włoskich smaków.
Oto on : 1,5 kg
dojrzałych pomidorów pokrojonych w grubą kostkę, 1 cebula, obrana, cała,
1 cała łodyga selera, 1 cała marchewka, 6 posiekanych liści bazylii oraz całe listki do dekoracji,
oliwa z oliwek extra virgin, cukier, sól, świeżo zmielony pieprz, 500 g spaghetti, parmezan.
1 cała łodyga selera, 1 cała marchewka, 6 posiekanych liści bazylii oraz całe listki do dekoracji,
oliwa z oliwek extra virgin, cukier, sól, świeżo zmielony pieprz, 500 g spaghetti, parmezan.
Posiekane warzywa dusimy pod przykryciem przez
10 minut, potem zdejmujemy przykrywkę i gotujemy przez kolejnych 10 minut; raz
na jakiś czas mieszamy. Potem dodajemy liście bazylii i odrobinę oliwy. Sos
pomidorowy jest gotowy, kiedy - jak mówią neapolitańczycy - pipiotta, czyli gdy
nie powstają już bąbelki wody, tylko kratery sosu. Sos trzeba przestudzić i przetrzeć. Potem
dodajemy znowu trochę oliwy i szczyptę cukry.
Konieczny będzie młynek ze stali nierdzewnej - taki do ręcznego przecierania - aby zmienić sos pomidorowy z kawałkami warzyw w purée o odpowiedniej konsystencji. Wyeliminuje on też gorzkie skórki i pestki pomidorów. Dodaj odrobinę oliwy z oliwek i szczyptę cukru, co usunie goryczkę. Dopraw solą i pieprzem.
By ugotować spaghetti al dente, nalej zimnej wody do dużego garnka i postaw na mocnym ogniu. Gdy woda się zagotuje, dodaj garść grubej soli i wrzuć makaron, nie łamiąc go.
Po ugotowaniu zdejmij garnek z ognia (a nawet minutę wcześniej niż podany na opakowaniu czas gotowania).
Odcedź i połącz makaron z sosem, a następnie posyp parmezanem. Dobrze wymieszaj i udekoruj kilkoma listkami bazylii. (B)